Witajcie,
czas Bożego Narodzenia już coraz bardziej odległy. Troszkę szkoda, ale przecież to znak, że już niedługo wiosna :) Najciężej ze Świętami trudno rozstać się Kubusiowi, więc u niego w pokoju ozdoby znikają stopniowo. Za każdym razem prosi: "ale jeszcze nie światełka, dobrze?".
W salonie miejsce poduszek z reniferkami i śnieżyczkami (o których pisałam tutaj) zaczynają zajmować poduchy w kolorze zielonym. Mimo tęsknoty za wiosną jakoś nie mogłam przekonać się do uszycia poduszek z bawełny czy lnu, troszkę jeszcze mi na takie za chłodno :) Pod nożyczki trafiły więc moja dzianinowa sukienka i bluzka wykonana z przyjemnej, mięciutkiej bawełny, troszkę przypominającej flanelę. I tak oto powstały te poduchy:
Ta po prawej jest wykonana z sukienki, ta z lewej z bluzki, dostała do kompletu wstawkę z bawełny w kratkę i wstążeczkę satynową. Naszło mnie na kokardy, więc mają je obie :) Nie jest to może modny w sezonie wiosennym szafir, ale cieszą me oko niesamowicie!
Do uszycia zostały jeszcze trzy poszewki, jak mi się je uda skończyć, nie omieszkam się pochwalić :)
Dobrej nocki Wam życzę
Anka
Super poduchy:D Podobają mi się kolorki:)
OdpowiedzUsuńto z tęsknoty za wiosną :)
OdpowiedzUsuńWitaj:) Stworzyłaś piękne, wiosenne i bardzo kobiece poduchy! Szczególnie przypadła mi to gustu ta z prawej strony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Agnieszka
www.ekspresjesagaski.blogspot.com
Agnieszko, poduchy okazują się być nie tylko kobiece :) Ta z prawej jest z cienkiej, milutkiej dzianiny i mąż lubi sobie na niej ucinać drzemki, nie mam właściwie do niej dostępu :)
OdpowiedzUsuń