znów wzięłam się za coś co było mi do tej pory zupełnie obce... Papierowa wiklina... Cuda, które można z niej zrobić są niesamowite. Podglądam poczynania Ani Krućko, jej blogi Moja pasja rękodzieło i Ania inspiruje to miejsca gdzie można zarazić się wyplataniem. Tak było w moim przypadku. Podglądałam, podpatrywałam, ale brakowało mi odwagi, żeby zacząć. Jakiś czas temu Ania zamieściła filmowy kursik wyplatania walentynkowych serc. Doszłam do wniosku, że tego mogę spróbować. Stosunkowo mało pracy, więc w przypadku kompletnego fiaska nie byłoby mi żal wyrzucić do kosza kilkugodzinnej roboty. I tak powstały serca na Dzień Babci i Dzień Dziadka. Miejmy nadzieję, że obdarowani będą zadowoleni, tak jak ja jestem zadowolona z mojej pracy.
Poniżej zamieszczam zdjęcia "surowych" serc. Jeszcze nieumalowanych i nieozdobionych. Dziś je ozdabiam, więc niebawem zamieszczę wynik końcowy, mam nadzieję, że będą się podobać.
Pozdrawiam Was cieplutko
Anka
piękne serca :) całkiem niedawno poznałam takie wyplatane cudeńka, wcześniej nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można robić coś tak ładnego ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :) a co najważniejsze, robienie ich dało mi niesamowitą satysfakcję! (pewnie dlatego, że wszystkie wyszły :)
OdpowiedzUsuńŚliczne serduszka. Mnie one też kuszą...
OdpowiedzUsuń